wtorek, 6 grudnia 2016

O rety, dotrwaliśmy do pół mety!

W mieście obchodzony był ostatnio prezydencki półmetek. Na otwartą oczywiście w miejskim ośrodku kulturalnym debatę przybyli liczni goście, w tym w zasadzie tylko znajomi z urzędu oraz pracownicy spółek miejskich. Atmosfera była podniosła, a główny gość wieczoru odpowiadał na przygotowane wcześniej pytania przedstawiciela konińskich mediów, w których adresat pytań wykupuje regularnie materiały promujące. 

Nie da się ukryć, że ponad 6 lat urzędowania naznaczone zostało pasmem samych sukcesów. Miasto jeszcze nie umarło, a to przecież zasługa odpowiednio sprawowanej władzy. Konin wyróżnia się na tle Wielkopolski, gdzie już teraz jest trudna sytuacja i brakuje rąk do pracy. W naszym mieście tego problemu nie ma, bowiem bezrobocie oscyluje praktycznie na stałe w okolicach 13-14%.Na ten wynik pracowano jednak wiele lat. Wystarczy wspomnieć, że po 3 latach od momentu decyzji o budowie strefy inwestycyjnej z prawdziwego zdarzenia, nadal jest ona nieukończona, a kolejne lata zapowiadają znaczne zmniejszenie nakładów inwestycyjnych firm w Europie Środkowej. Należy tu wspomnieć również o biurze inwestora w ratuszu, o którym nikt nie słyszał, jak również o wizytówce gospodarczej Konina w Internecie, napisanej w całości tylko w języku polskim. To zdaniem fachowców dobitny przykład docenienia tylko rodzimego przemysłu.

Najczęściej wymienianym przykładem sukcesu była w debacie także konińska geotermia. Póki co istnieje ona tylko na papierze, ale od lat wiadomo, że tylko mozolna praca jest gwarantem powodzenia. Najważniejsze, że woda z odwiertu jest ciepła, bo lokalna elektrociepłownia już wypowiedziała miastu umowę na ogrzewanie za 2 lata i strach pomyśleć, co byłoby bez geotermii.

Pamiętać należy również o innych dziedzinach życia w mieście. Gospodarną rękę widać choćby w kulturze. Dodatkowe oszczędności udało się wygenerować, rezygnując z fety dla mieszkańców na zakończenie wakacji czy zapraszając undergroundowe zespoły na koncert sylwestrowy. W tej sprawie udało się również dać upust mieszkańcom Starówki, przenosząc w tym roku imprezę przed halę Rondo. W ten sposób na Starówce już w pełni będzie panować cisza, jakże charakterystyczna dla tego miejsca w Koninie. Bulwary, mimo iż już nieco upadły estetycznie, wzbogaciły się także o CIM, czyli centrum informacji miejskiej. Można do niego dojechać rowerem lub dojść pieszo, o czym mają być wkrótce informowani zainteresowani z odległego centrum Konina.

Warto wspomnieć także o osiągnięciach konińskiego sportu, hojnie dotowanego przez miasto. Dzięki temu młode zawodniczki z całej Polski mogą tutaj szlifować swoje piłkarskie talenty i skutecznie rywalizować z zespołami z całego kraju. O potędze Konina w tej dziedzinie świadczy choćby fakt, że piłkarki z logiem Konina potrafiły wygrać mecz wynikiem dwucyfrowym i to zdejmując z boiska w geście solidarności z rywalkami kilka zawodniczek. Finansowo pielęgnowane są również tradycje szermiercze, a mieszkańcy mają przez to zapewnione niezapomniane wrażenia sportowe.

Nie sposób nie napisać także kilka słów o ochronie środowiska. Opłaty komunalne znowu mają zdrożeć, ale za to mamy jedną z najnowocześniejszych spalarni śmieci. Mimo iż jeszcze podobno nie zarabia na siebie, jest powodem samym w sobie do dumy. To w końcu ważny aspekt życia w mieście, w którym ostatnio zanotowano znaczny wzrost miejskiego smogu. Nie zraża to jednak miłośników pomysłu, by z pomocą geotermii zmienić oblicze miasta, z przemysłowego na turystyczne.

Jedną z kluczowych inwestycji w tej kadencji było także uruchomienie tramwaju wodnego. Długo nie pływał on po Warcie, ale w końcu mógł wypłynąć na szerokie wody naszej rzeki. Inwestycja była na tyle ekonomiczna, że podobno wszystkie miejskie spółki chciały mieć ją na wyłączność. Rachunek kosztów nie grał tu roli, bowiem pieniądze pochodziły ze środków publicznych.

Długo można by wymieniać walory naszego miasta. Każdy praktycznie znajdzie tu coś dla siebie. Wystarczy tylko poszukać dobrego połączenia. I w drogę!

czwartek, 24 listopada 2016

Jaki tu spokój...

Konin staje się miastem spokojnym i bezpiecznym. Potwierdzają to statystyki służb porządkowych i miejskich. Zdaniem licznych obserwatorów, mniejsza liczba wieczornych interwencji policji to zasługa stale zmniejszającej się oferty rozrywkowej miasta. Pod tym względem, Konin jako jedno z miast z największym odpływem ludzi młodych, przoduje w rankingach na najspokojniejsze miejsce w Wielkopolsce.

Oczywiście Konin nigdy nie mógłby dorównać większym miastom w Polsce pod względem oferty rozrywkowej, ale jeszcze kilka/kilkanaście lat temu, Koninianie mieli w czym wybierać, jeśli chodzi o lokale nocne. Przez długi okres czasu w mieście działało na raz nawet kilka dyskotek. Niektórzy będą pamiętać, że praktycznie w tym samym lub podobnym czasie dostępne dla młodych były takie kluby jak Hot Life, Klub Mix (później Widmo), Imperium (później Alcatraz), Art Club, MCC (Music City Club) czy Robinson Cruzoe (na Starówce). Miłośnicy tańca mogli się kiedyś pobawić także w lokalu Pod Dechami czy w popularnym na Zatorzu Peronie 4 (wcześniej Campari). Do niedawna swoje usługi oferował także lokal Roma Night Club. Uczestnikom zabaw przypomną się z pewnością nie raz niezapomniane imprezy w wymienionych lokalach.

Dziś na stałe czynne są już tylko dwie dyskoteki, ale i one często nie mogą narzekać na nadmiar gości. Do dyspozycji mieszkańców są wytrwały lokal Art Club oraz Q-club (wcześniej Enklawa). Jak wskazują najczęściej ekonomiści, przede wszystkim polepszenie warunków bytowych oraz kariera zawodowa mogą przyciągnąć młodych ludzi do miejsca zamieszkania, a w przypadku Konina sprawić, że po prostu do niego wrócą. Całe szczęście konińska władza bacznie monitoruje poziom bezrobocia w mieście i utrzymuje go jeszcze na stałym, a na pewno nie mniejszym poziomie. W ten sposób lokale rozrywkowe będą miały mniej pracy, a przez to w naszym mieście będzie ciszej i spokojniej. Konin znów górą!

poniedziałek, 7 listopada 2016

Konin czarnym punktem na mapie Wielkopolski

Za chwilę w Koninie ma być otworzona strefa inwestycyjna. W realizacji budowlanej spóźniona o kilkanaście miesięcy, w kwestii możliwości przyciągnięcia inwestorów o dobre 10 lat. Czym takim Konin sobie zasłużył, że miasto jest czarnym punktem na mapie inwestycji gospodarczych w całej  Wielkopolsce?

W Lesznie powstaje właśnie nowy zakład VMI, który zatrudni ponad 400 pracowników. Mimo iż w Lesznie nie ma problemu bezrobocia, miejscowi włodarze potrafią przyciągnąć nowych pracodawców. W Pile ogłoszą za moment, że w mieście zainwestuje znana firma Thule, która da miastu także około 500 nowych miejsc pracy. W Kaliszu bezrobocie również jest niskie, więc inwestycje Zetora czy firmy Meyer Tool (mogące stworzyć dodatkowo około 150 miejsc pracy) spowodują tylko, że Kaliszanie będą mieli w czym wybierać. W Gnieźnie pojawiła się fabryka klejów przemysłowych, a teraz swoją inwestycję zaczęła firma z branży tekstylnej. Miejscowi radni szacują, że wygeneruje to co najmniej dodatkowe ok. 100 miejsc pracy. O Wrześni czy Poznaniu nie ma co pisać, bo pierwsi dostali właśnie zastrzyk na ok. 2500 miejsc pracy w fabryce VW, a w stolicy województwa problemem bezrobocia jest tylko to, że jest ono nienaturalnie niskie. 

Zostaje tylko Konin. Chyba jedyne miasto w Polsce, w którym nie przyjął się kapitalizm. 

wtorek, 25 października 2016

Kiedy wbiją łopatę pod nowy dworzec?

W mieście rozgorzała dyskusja na temat budowy dworca połączonego z małą galerią, a w zasadzie pasażem handlowym. Pojawił się potencjalny inwestor skorelowany z grupą PKP, który w 2017 roku chciałby w miejscu dotychczasowego pawilonu dworcowego postawić nowe budynki, w których znalazłoby się miejsce dla podróżnych i dla sklepów. Zaprotestowało kilku lokalnych aktywistów.

Cały temat trzeba zacząć jednak od początku. Koninianie czekają na nowy dworzec od lat. Obecny to ruina z PRL, odmalowana w histeryczny sposób w akcji marketingowej jednej z firm produkujących farby, na dodatek właśnie przez wspomnianych aktywistów. PKP nigdy nie kwapiło się do jakichkolwiek inwestycji, marginalizując potrzeby Koninian do tego stopnia, że nawet zaczęto o 22.30 zakładać kłódkę na dworcowe drzwi. I jak przybywają do Konina wierni na pieszą, nocną pielgrzymkę do Lichenia, muszą wyczekiwać niestety pod gołym niebem.

Niedawno stał się cud i PKP poinformowało, że ma plan dla Konina. Jest szansa na nowy dworzec, ale będzie on połączony z częścią handlową. W mediach pojawiła się wrzawa, że to kolejne markety na mapie Konina. Z tym, że mało kto zauważył, że to jedyna szansa Konina na poprawę wizerunku w centrum miasta. Dlaczego ta inwestycja jest tak ważna dla Konina? Zebraliśmy kilka argumentów i mitów od naszych ekspertów, zajmujących się na co dzień m.in. badaniami społecznymi, ekonomią i finansami publicznymi (nazwisk celowo nie podajemy):

Najciekawsze argumenty za:

1) Konin nigdy nie interesował PKP, taka jest prawda. Jest w końcu inwestor, do tego związany z PKP, a więc właścicielem terenu. Jeśli skutecznie się go odstraszy, Konin nie ma co liczyć na jakąkolwiek inne rozwiązanie dla dworca, zostanie z tym co ma. I to nie jest "straszak", a zwykła rzeczywistość. Każdy chce mieć coś z tego "torta", Konin chce mieć dworzec, PKP załatwić temat straszydła w Koninie, a inwestor handlowy chce mieć zwrot z inwestycji.

2) Dzisiejsze ciągi komunikacyjno-handlowe, połączone w jeden organizm to generatory ruchu miejskiego. To szansa na ożywienie upadających centrów miast, które są wypierane przez nowoczesne galerie handlowe. Szczególnie dotyczy to centrów miast wielkości Konina.

3) Doświadczenia innych miast pokazują, że obecność nowoczesnych pasaży handlowych to dodatkowy profit dla całej okolicy. W przypadku Konina, zyskać na tym może ulica Dworcowa i Kolejowa. Podobnie jak i właściciele ulokowanych tam punktów handlowych. Wzrośnie wartość obrotów oraz sama wartość nieruchomości.

4) Komfort podróżnych. Nowoczesna infrastruktura zastąpi obecny "kolejowy dobytek" Konina. Nawet niewielka poczekalnia będzie przytulniejsza chyba niż obecny relikt z minionej epoki. Poza tym, jak pokazują badania społeczne, podróżni są zadowoleni z tego, że np. przy przesiadce, w oczekiwaniu na środek lokomocji, mogą dokonać potrzebnych im zakupów od ręki, w nowoczesnym sklepie, najlepiej sieciowym oferującym ceny promocyjne lub dyskontowe.

5) Nowe miejsca pracy. Nikt tego chyba nie bierze pod uwagę, że nowy pasaż handlowy to nowe miejsca pracy. W sytuacji Konina, gdzie bezrobocie przewyższa 12%, to bardzo ważny argument. Szacunkowo może być to nawet więcej niż 150 nowych miejsc pracy, w zależności o tego, jacy najemcy się pojawią w pasażu.

Jakie główne mity powstają zdaniem naszych rozmówców?

1) Kolejne markety tylko w Koninie. Nieprawda. Nie tylko w Koninie. Taki jest trend ogólnopolski. W całej Polsce wytworzyła się konsumencka moda na zakupy w sieciach handlowych i dyskontach. Nie można też porównywać liczby powierzchni handlowych w przeliczeniu na 1 mieszkańca, bo konińskie sklepy wielkopowierzchniowe obsługują również powiat koniński, który po poznańskim jest największy pod względem ludności. To nie są tylko markety "dla Konina". Poza tym Koninianie lubią chyba takie zakupy, skoro obecnym w mieście sieciom handlowym opłaca się otwierać nowe placówki.

2) Kolejna galeria zabije drobny handel. Nieprawda. Drobny handel sam może zainwestować w nowe powierzchnie na dworcu. Oferty najmu są otwarte dla wszystkich. Poza tym to konsument decyduje, gdzie zakupi potrzebne sobie artykuły.

3) Kultura, a może hostel na dworcu? Konińskie placówki kulturalne mają dość przestrzeni. Niedawno wyremontowany został dawny Energetyk, do którego przeniósł się MDK. Kolejne pomieszczenia nie poprawią oferty kulturalnej miasta. Podobnie jak i nie ożywią okolicy, bo co za ruch może przynieść np. biblioteka na dworcu? Pomysł chybiony jak i sam hostel. W okolicy funkcjonują dwa obiekty hotelowe, z czego jeden należy do spółki miejskiej i od dłuższego czasu nie znalazł nabywcy.

4) Konin ma szanse na więcej! Nie ma. To jest przykra prawda, ale niestety nie ma szans na więcej. Jedynie o co trzeba walczyć to pełne zadaszenie i skomunikowanie hal PKP i PKS w jednym ciągu. Bo parking podziemny lub piętrowy to byłoby chyba już za dużo.

Pozostaje modlić się jedynie, żeby tylko nie było "po konińskiemu" i żeby ten pociąg PKP nam znów nie uciekł.

wtorek, 18 października 2016

Wrzesiński Crafter a sprawa konińska.

24 października oficjalnie ruszy ogromna inwestycja we Wrześni. Po około 2 i pół roku od daty ogłoszenia, wystartuje na dobre potężny zakład Volkswagena, produkujący samochody dostawcze. W samej fabryce pracę znajdzie prawie 2,5 tysiąca osób. Szacuje się, że dodatkowy tysiąc osób znajdzie zatrudnienie w kooperantach niemieckiej firmy, które również rozlokowują się w pobliżu Wrzesińskiej Strefy Aktywności Gospodarczej.

Gdy 18 marca 2014 roku niemiecki producent potwierdził swoje plany budowy zakładu we Wrześni, było wiadome, że będzie to potężny zastrzyk gospodarczy dla dotychczasowej sypialni Poznania, za jaką od dłuższego czasu uznawana była Września. Zapowiedzi motoryzacyjnego giganta uruchomiły lawinowy rozwój całego regionu, w sektorze budowlanym, deweloperskim, usługowym i wielu innych dziedzinach gospodarki. 

O konińskiej strefie gospodarczej w Międzylesiu mówi się co najmniej od kilku lat. Już w 2011 roku Konin otrzymał dofinansowanie z centrali na dokumentację projektową.  18 października 2013 roku, dokładnie 3 lata temu, społeczność w Koninie usłyszała, że ruszy budowa i uzbrojenie strefy. Miasto otrzymało na ten cel 13 mln złotych wsparcia z państwa na 15 potrzebnych w ogóle. Dziś mijają 3 lata, a strefy jak nie było gotowej, tak nie ma. Minęło ponad 1000 dni, potężna fabryka VW we Wrześni już montuje pierwsze Craftery, podczas gdy w Koninie nadal nie ma ukończonej strefy. Nikt, ale to nikt nie postarał się nawet o to, by choćby jeden z podwykonawców giganta automotive, by choćby jeden kooperant logistyczny, zainteresował się lokalizacją swojej potencjalnej inwestycji w Koninie. Tradycyjnie przespano w magistracie kolejną szansę, dokładając kolejną cegiełkę do upadku miasta i regionu. Niemcy w porozumieniu z wrzesińskim samorządem w ciągu 2,5 lat postawili miejscowy region na nogi, a w Koninie jak zawsze nikomu się z tym nie spieszy. W końcu bezrobocie nie sięgnęło jeszcze 15%, a kraina mlekiem i węglem płynąca będzie trwała w nieskończoność. Tyle, że tylko w umysłach konińskich urzędników. 

czwartek, 6 października 2016

Czy to jeszcze komensalizm Konina?

Jak wulkan wybuchła w ostatnich dniach afera o granice Konina. W urzędzie przypomniano sobie nagle, że wybudowana dość dawno oczyszczalnia ścieków leży przecież na terenie gminy Stare Miasto. I pieniądze z podatków obywateli płyną nie do miejskiej kasy, a do skarbca przyległego Starego Miasta.

Tyle tylko, że problem granic miasta ma szersze podłoże i nie sprowadza się tylko do Starego Miasta i  problemu oczyszczalni. Od lat mieszkańcy emigrują na obrzeża z wielu powodów. Tańsze grunty, niższe opłaty i koszty życia, a komfort praktycznie ten sam. Bo Konin blisko i można czerpać z niego do woli. Tym bardziej, ze miasto służalczo i bez wzajemności zaopiekuje się wszystkimi.

Z autobusów MZK Konin korzysta większość przybrzeżnych gmin, mimo iż to PKS Konin (również należący do miasta) powinien w myśl logiki obsługiwać ruch wokół gminny. Miejskim autobusem dojedziemy bez problemu na Posadę, Janowice, Wolę Podłeżną, Rudzicę, do Żychlina czy nawet do dalszych; Goliny, Kazimierza Biskupiego, a nawet Krzymowa. I takich dziedzin życia, które Konin za darmo serwuje mieszkańcom powiatu, można by wymieniać bardzo wiele: od oczyszczalni i ochrony środowiska, szkół i ośrodków edukacji, opieki medycznej i farmacji, przez handel i usługi, miejsca pracy, biblioteki i czytelnie, centra kultury, kina, sądy, administrację, dalekobieżną komunikację kolejową, na szeroko rozumianych miejscach rekreacji kończąc.

Między innymi właśnie w ten sposób sypialniami Konina stały się w krótkim czasie osiedla w Posadzie, Sokółkach, Nowym Dworze, Kraśnicy, Ruminie, Starym Mieście, Żychlinie, Janowicach, Brzeźnie, Osadzie, Brzezińskich Holendrach, Woli Podłężnej, Rudzicy, Honoratce, Kamienicy czy nawet w Mikorzynie. Często nieświadomie, wszyscy korzystają do woli z Konina, chcąc tego czy nie.

Co miasto dostaje w zamian? Praktycznie nic. Gminy niby dokładają się finansowo do tras MZK, ale w tym czasie ludzie w Koninie, którzy nie zdążyli na przystanek, czekają na kolejny kurs 50-tki, bo autobus wiezie akurat do szkoły młodzież z Goliny. W Koninie ścieki są jednymi z najdroższych w regionie, ale oczyszczalnia jest za to najnowocześniejsza. Z tym, że leży w Starym Mieście i trzeba za to płacić. Niestety tylko obywatelom Konina.

Miasto straciło ponad 10 000 mieszkańców w przeciągu ostatnich lat. Mniejsze miasto to mniejsze podatki. Mniejsze podatki to mniejszy budżet. Mniejszy budżet to mniejsze inwestycje. Mniejsze inwestycje to mniejszy komfort życia. Wszystkich. Czy zatem granice Konina nie powinny już dawno się zmienić? Nikt o tym nie mówi, bo przecież to Konin. W ratuszu nikt nie ma do tego głowy. A pekaeny "nie lubieją" Konina. Tak z zasady.  

poniedziałek, 26 września 2016

Idzie kolejna zima, a plany pozostały planami

Mieszkańcy Konina nigdy nie doczekali się żadnego portalu tematycznego, informującego o trwających lub potencjalnych inwestycjach realizowanych w mieście. Tymczasem kilka kluczowych inwestycji dla Konina pozostaje pod wielkim znakiem zapytania. Czas na krótki przegląd informacyjny z naszego regionu.

W czerwcu ZEPAK wypowiedział umowę miastu na dostarczanie ciepła. Blady strach padł na mieszkańców, bo umowa kończy się w 2020 roku, a żadnej alternatywy nie ma i nie było. Zapowiadana wielka inwestycja w blok gazowo-parowy w Gosławicach przeciąga się w czasie i tylko czekać, aż wkrótce usłyszymy, że nie dojdzie ostatecznie do skutku. Przecież to takie konińskie.

W sferze planów pozostaje na razie także nowy dworzec i perony. Rozwiązanie w stylu małej galerii handlowej połączonej z dworcem oraz zadaszone perony wydaje się zbyt piękne, nawet jak na Konin. Póki co zostają nam medialne marzenia i wizualizacje, bo postępów prac brak. Do tego w sieci pojawiły się sprzeczne informacje, że spółki związane z PKP zmieniają co chwilę strategię. Chciałoby się rzec, witamy w Koninie.

Ostatnio w mediach rozpętała się również mała wrzawa związana z tym, że niedługo nie dojedziemy pociągiem do Poznania i Warszawy. Szykuje się remont linii kolejowej na trasie Swarzędz-Sochaczew. Nadal nie wiadomo, czy w ratuszu ktoś pomyślał o tym, że za chwilę Konin może być odłączony komunikacyjnie od świata. Szybsze pociągi pojadą objazdem, ale czy ktoś zadba o to, że po powrocie będą się one znowu zatrzymywać na stacji Konin „główny”? Nie mówiąc już o tym, że przy okazji tego remontu moglibyśmy mieć w Koninie nowy wiadukt kolejowy, ale przecież to w Koninie jest nieistotne. PKP w końcu to odrębny podmiot, więc po sobie tym zawracać głowę w ratuszu.

Jest jeszcze sprawa terenów inwestycyjnych. W mieście o najwyższym bezrobociu z wszystkich byłych wojewódzkich miast w Wielkopolsce, nikt nie ma pomysłu na ściągniecie inwestorów tworzących miejsca pracy. Za to przygotowanie terenów inwestycyjnych jak i dróg dojazdowych idzie na rekord Guinnessa. Nadal nie wiadomo, kiedy ta inwestycja się zakończy, bo to, że co najmniej przez rok będzie stała odłogiem po zakończeniu jest już niemal pewne. 

wtorek, 23 sierpnia 2016

Konin Koninowi i Koninianom

Od lat 60-tych, Konin przyciągał nowych mieszkańców. Nowe miejsca pracy, kolorowe osiedla z bieżącą wodą, ciepło z grzejnika, dostęp do prądu, chleb nie ze sklepowozu, a do tego nawet własne WC! To wszystko kusiło do przybycia i osiedlenia się w nowoczesnym Koninie, choćby przyszło mieszkać nawet na 30 metrach kwadratowych, a kury tylko na balkonie chować. Od dawien dawna, to już nieaktualne.

Konin wyludnia się w zastraszającym tempie. Przez ostatnie 16 lat stracił ponad 10 tys. mieszkańców  i dziś liczy nieco ponad 73 tys. obywateli. Analitycy są zgodni, że miasto z końcem lat 90-tych utraciło swoje znaczenie i prestiż, a kolejne władze zamykając oczy, udawały, że nie widzą problemu. Świat poszedł do przodu, a piramida ludzkich potrzeb zmieniła się w jeszcze szybszym tempie. To co kiedyś było marzeniem, dziś jest dostępne na wyciągnięcie ręki. W Koninie czas się zatrzymał, a miasto od wielu lat nie nadąża za pragnieniami nawet już osiedlonych mieszkańców, co dopiero pomyśleć o nowych.

To jednak nie wina postępującego czasu. To także nie wina mieszkańców, z których zdecydowania większość to niestety starzejące się społeczeństwo. To również chyba nie wina państwowych molochów gospodarczych, które i tak zbyt długo wytrzymywały okres przemiany gospodarczej. To zatem czyja to wina? W Koninie niczyja.

czwartek, 11 sierpnia 2016

PO zabytku, czyli ch**, du** i kamieni kupa!

Dziś krótko i na temat. Bo o naszym mieście znowu zrobiło się głośno i znowu śmiesznie! Budowlane buldożery zniszczyły dawną, zabytkową Szkołę Talmudyczną, zlokalizowaną przy dawnej synagodze na konińskiej Starówce. Obiekt, który przynajmniej społecznie był zabytkiem i który w wielu przewodnikach i wielu publikacjach figurował nie inaczej tylko jako zabytek! 

Gdy wieść dotarła do opinii publicznej, spanikowany prezydent Konina szybko wydał oświadczenie, że on nie ma z tym nic wspólnego. Wstyd na całą Polskę niemały, a do tego jak się później okaże, nie wiadomo, czy przypadek ten nie będzie ścigany z urzędu.Chwilę później mieliśmy kolejną konińską tragikomedię, bo rozbiórkę kazano... wstrzymać! Z tym, że po szkole został już tylko gruz...który zresztą później i tak podobno wywieziono...

Wg Przeglądu Konińskiego, na zburzenie obiektu zgodzili się inspektor nadzoru budowlanego dla miasta Konina oraz kierownik konińskiej delegatury Urzędu Ochrony Zabytków w Poznaniu. Kierownik szybko z polecenia z Poznania stracił już stanowisko, a teraz sprawą zainteresował się Generalny Konserwator Zabytków z Warszawy, który podpisał już zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa.

Kible za bańkę, bulwary dla kajaków pod prąd, tramwaj jeziorno-rzeczny, kukurydza na strefie, itd, zniszczenie zabytku, co będzie kolejnym hitem z Konina?

fot. konin.naszemiasto.pl

poniedziałek, 25 lipca 2016

Konin wielkopolską stolicą Urbexu?

Ogromna szansa znów stoi przed Koninem. Nasze miasto ma szansę stać się wielkopolską stolicą Urbexu! To modne zjawisko staje się ostatnio niezwykle popularne w naszym kraju. Urbex to skrót od Urban Exploration, czyli miejskiej eksploracji. Polega ona m.in. na odwiedzaniu miejsc opuszczonych lub niedostępnych dla ludzi. W Koninie panują do tego bardzo dobre warunki, bowiem przy wieloletniej postawie władz samorządowych, nieustannie rośnie liczba opuszczonej i nadszarpniętej zębem czasu infrastruktury.

Łakomym kąskiem dla miłośników Urbexu może być obecnie kamienica Stefanii Esse, niemalże w sercu Starego Konina. Zrobiło się ostatnio o niej głośno, po tym jak władze miejskie zamknęły jedną z głównych ulic na konińskiej Starówce. Wszystko przez to, że budynek grozi zawaleniem i stwarza zagrożenie dla osób poruszających się po drodze przy niej. To nic, że kamienica od wielu lat niszczała na oczach wszystkich urzędników i mieszkańców, a teraz nie wolno się nawet do niej zbliżać. Do tej pory nie wiadomo, dlaczego i w tym przypadku, nie zdecydowano się zastosować skutecznego w naszym mieście zabiegu imitującego, jak miało to miejsce w przypadku Konwartu czy jednej z kamienic na Placu Wolności. Szczególnie wspomniana kamienica na rynku, po założeniu na niej płachty plandekowej, nabrała blasku i nowego kolorytu, odpowiedniego dla tego reprezentatywnego miejsca w naszym mieście.

Los kamienicy może być wkrótce przesądzony. Jednak nawet, jeśli zostanie zburzona, Konin nie przestanie być atrakcyjny dla miłośników Urbexu. Niedaleko kamienicy Esse jest przecież jeszcze Pałac Reymonda. Ten też umiera na naszych oczach.



poniedziałek, 18 lipca 2016

KBO - Koniński budżet ogólnomiejski

Od dłuższego czasu, niezwykle popularna w polskich miastach stała się idea udziału mieszkańców w wyborze wydatków miasta na poszczególne cele. Polega ona na tym, że miasto przeznacza część swojego budżetu na wnioski składane i wybierane metodą głosowania przez obywateli. Zwycięskie projekty są następnie realizowane przez urzędników. Moda ta ponad dwa lata temu dotarła także do Konina i w tym roku będziemy mieli już III edycję Konińskiego Budżetu Obywatelskiego. 

Ideą budżetów obywatelskich jest to, że ich realizacja z założenia powinna służyć całej społeczności, a przynajmniej stwarzać możliwość użyteczności dla wszystkich. Z budżetu obywatelskiego powinny być finansowane te inicjatywy i pomysły mieszkańców, które nie miałyby szans na realizację z budżetu miejskiego. W Koninie mamy jednak Koniński BO i nie bez znaczenia pozostaje ten jakże przyjemny przymiotnik.

W roku 2015 wśród wygranych projektów mieliśmy m.in. przygotowanie dokumentacji projektowo-kosztorysowej dla jednej z dróg krajowych w naszym mieście oraz budowę małego basenu dla dzieci z SP nr 3. W 2016 zwycięski projekt dotyczył tym razem SP nr 8. Obok jej budynków powstanie kompleks boisk ze sztuczną nawierzchnią.

Oczywiście naturalnie rodzą się pytania, dlaczego urzędnicza komisja oceniająca składane wnioski nie zweryfikowała tych projektów pod kątem użyteczności dla wszystkich mieszkańców? Wyposażenie szkół podstawowych to kwestia budżetu miasta, a nie obywateli. Tymczasem w Koninie łatwo jak widać przemycić pewne wydatki na oświatę do budżetu obywatelskiego, oczywiście okraszając to specjalnym nazewnictwem. Potem rodzice i nauczyciele mają już łatwe zadanie. Wystarczy, że wychowawca poprosi rodziców na wywiadówce o głosowanie na szkolny projekt, który będzie służyć ich dzieciom. Trudno o większą motywację niż własne dzieci, stąd przy "ósemce" rośną właśnie boiska dla uczniów, a w "trójce" dzieci mają już zajęcia na basenie.

piątek, 15 lipca 2016

Wszystko o konińskich inwestycjach gospodarczych

Polska od kilkunastu lat jest miejscem, który upodobali sobie zagraniczni (i nie tylko) inwestorzy. Również w Wielkopolsce w przeciągu ostatnich lat mogliśmy obserwować dynamiczny rozwój gospodarczy. We Wrześni na ukończeniu jest gigantyczna fabryka samochodów Volkswagena, w Słupcy swoją inwestycję zapowiedział drugi inwestor, w Turku ruszyła pełną parą w pełni uzbrojona i skutecznie reklamowana strefa inwestycyjna, w której lokują się już kolejne inwestycje. Nie wspominając już o regionie Kalisza, gdzie co rusz powstają nowe zakłady. 

A co w tym czasie w tej materii wydarzyło się w Koninie? 


 
                                                                                                                                                                                                             


                                                                                                                                                                                                                                                                                                


. (kropka)

środa, 22 czerwca 2016

W Turku można, w Koninie nadal nie

Pierwsze owoce zaczyna przynosić specjalna strefa inwestycyjna w Turku. Właśnie otworzono tam zakład jednego z pierwszych inwestorów, a drugi podpisał list intencyjny, który zakłada lokalizację swojego przedsięwzięcia właśnie w Turku. Razem to łącznie około 50 nowych miejsc pracy. Na początek nikt nie będzie wybrzydzał ilością, bo niemal pewne jest, że dotychczasowi inwestorzy pociągną za sobą następnych.

W Koninie również pojawiają się inwestorzy, ale tylko w mediach. Najpierw swoje plany medialnie nadmuchał potencjalny inwestor z branży meblowej, który zapowiadał budowę zakładu i zatrudnienie docelowe dla 300 osób. Oczywiście żadnej łopaty nigdy w ziemię nie wbito, a plany inwestycji po zakończeniu kampanii wyborczej pozostały tylko wirtualnymi. Teraz w mediach pojawiły się informacje o konferencji kolejnego z inwestorów z obrzeży Konina, który chce zwiększyć swoje moce produkcyjne i zatrudnić docelowo dodatkowe 100 osób. Czy rzeczywiście w mieście o największym bezrobociu w Wielkopolsce trzeba organizować konferencje, aby znaleźć pracowników? Na dodatek przez rozpoczęciem inwestycji? 

Jak zapadła klamka i stało się jasne, że elektrownia Adamów zostanie w niedalekiej przyszłości zamknięta, w Turku szybko dokończono przygotowanie terenów i włączenie ich w obszar Łódzkiej Specjalnej Strefy Inwestycyjnej, skorzystano z pokaźnych środków unijnych , stworzono jasną strategię promocji, pełną wizualizację i ruszono w świat w poszukiwaniu inwestorów. A tymczasem w Koninie, terenów w pełni uzbrojonych nadal nie widać, drogi dojazdowej tym bardziej, prowizoryczna strona "gospodarki Konina" odstrasza, a miała przecież zachęcać. Czy też będziemy musieli poczekać na jeszcze większe problemy naszych elektrowni i kopalni, aby coś w tym temacie się w końcu zmieniło? 

czwartek, 16 czerwca 2016

Na Zatorzu postawiono nowy pomnik. To Krzyż wykonany z żelbetonu przez konińską firmę Kon-Bet, wysoki symbolicznie na 1050cm, powstały z pomysłu proboszcza największej konińskiej parafii pw. Św. M. Kolbe. Ma on upamiętniać 1050 rocznicę Chrztu Polski.

Wszystko w Koninie jest biedne, to i los Krzyża też musiał być biedny. Najpierw próbowano umieścić go przed blokiem mieszkalnym nazywanym dawną "Sonatą". Protest mieszkańców sprawił, że zaniechano tej lokalizacji. W sumie nie ma się co dziwić, bo nikt nie wziął pod uwagę opinii mieszkańców. A chyba nawet najbardziej wierzący, nie chcieliby mieć widoku z okna co dzień na... Krzyż. Szybko postanowiono, że Krzyż będzie postawiony... kilkaset metrów dalej obok szkoły podstawowej. I nie byłoby w tym nic biednego, gdyby ponownie nie... wybrane miejsce.

Na uboczu, tuż przy ogrodzeniu boiska piłkarskiego "Orlik", tak, że istnieje obawa przypadkowego trafienia piłką, jak by ktoś mocniej kopnął "Panu Bogu w okno". Bez odpowiedniego placu dla wiernych, a obok zwykłej osiedlowej dróżki chodnikowej, gdzie wieczorami przesiaduje "niekościelna" młodzież. Skierowany w stronę "nie wiadomo jaką", w miejscu ani trochę reprezentatywnym, wśród gąszczu osiedlowego betonu.

Czy naprawdę w Koninie nie było godniejszego miejsca na pomnik, który miał uczcić wspaniały Jubileusz naszego kraju? Piękna inicjatywa, ale jak zawsze potraktowana po konińskiemu.

fot. konin.naszemiasto.pl


poniedziałek, 30 maja 2016

27 maja - koniński dzień pracy

Tradycyjnie niemal w połowie roku, konińscy urzędnicy dostali kolejne premie! Łącznie ponad 550 000 złotych! Wszystko z okazji przypadającego 27 maja Dnia Samorządowca. Nowością rozdawniczą w tym roku jest to, że pieniądze otrzymali też "stażyści" zatrudnieni przez okres mniej niż roku. Nie wiadomo jednak, czy i ile pieniędzy przeznaczono w miejskich spółkach na nagrody dla zatrudnionych tam fachowców i specjalistów.

Mimo iż nagrody pieniężne w konińskim magistracie z publicznych pieniędzy są przyznawane dość często i wielokrotnie analitycy wyboczy wskazują, że jest to jeden z etapów "kupienia" sobie głosów wyborczych na przyszłość (w końcu klasa urzędnicza w Koninie to kilkaset głosów), to dopiero w tym roku sprawa nabrała medialnych rumieńców.

Naturalnie zrodziło się pytanie, za co się premiowani urzędnicy? Czy za to, że bezrobocie w Koninie jest tak drastycznie wysokie, a w urzędzie nie ma nawet ani jednej osoby, która potrafiłaby zainteresować potencjalnych inwestorów, tworzących miejsca pracy? Czy za to, że miasto przez ostatnich parę lat nie potrafiło nawet przygotować terenów inwestycyjnych, rosła na nich kukurydza, a teraz nie ma nawet drogi dojazdowej, bo nie przypilnowano tego na czas? Czy za promocję gospodarczą Konina, której stan idealnie oddaje mizerna wizytówka pod adresem gospodarka.konin.pl? Czy za ten niesamowity rozwój infrastruktury miejskiej, ograniczony do pudrowania obiektów powstałych w czasach PRL? Też nie? To może za remonty remontów, czyli wieczne poprawianie świeżo co wyremontowanych dróg i mostów w Koninie? Też nie? To może za propetenckie podejście urzędu i pracę do g. 15.30, zamiast chociażby popołudniowego dyżuru, choćby w jeden dzień tygodnia, dla tych co pracują w sektorze prywatnym i kończą pracę np. dopiero o g. 17?

Miały być wielkie "kuchenne" rewolucje w urzędzie, zapowiedziane przez prezydenta. Skończyło się medialnym zastraszaniem, a miasto dalej w pocie czoła urzędników realizuje typową dla Konina od wielu lat, strategię "remontu chodników". Wydawać pieniądze potrafi każdy. Sztuką jest je inwestować, aby miasto miało z tego pożytek.

piątek, 13 maja 2016

Koniński książę "Konin hood"

Niezwykle optymistyczna wiadomość buchnęła niczym grom z jasnego nieba, oczywiście prosto z ratusza! Miasto zakupi maskotkę dla Konina! Tak, Konin będzie miał swoją maskotkę. Będzie nim książę Leszek, który statystycznemu Koninianinowi obecnie za wiele nie mówi.

Z niepotwierdzonych źródeł wiadomo, że brano pod uwagę kilka koncepcji. Maskotka w kształcie słupa milowego przypominałaby jednak penisa. Kominy były nieciekawe. Za białego konia o czterech kończynach, musiałyby się przebierać co najmniej dwie osoby, w tym jedna musiałaby być stale pochylona do tyłka tej pierwszej. Święty Józef z kolei to symbol, który mógłby obrażać uczucia religijne. Padło zatem na księcia Leszka V!

Inwestycja będzie warta około 10 000 zł i najprawdopodobniej sama w sobie zakłada stworzenie co najmniej jednego nowego miejsca pracy. To kolejny dowód na to, że władze miejskie tak intensywnie pracują nad rozwiązaniem problemu zatrudnienia w regionie, gdzie bezrobocie jest najwyższe w Wielkopolsce. Nie wiadomo jeszcze, czy klaun cyrkowiec będzie zatrudniany na umowę zlecenie czy o dzieło. Jego zadaniem będzie uświetnianie miejskich imprez poprzez błaznowanie w kostiumie księcia. Ułatwieniem w pracy będzie wyposażenie stroju w głośniki, co pozwoli na wydawanie różnych dźwięków.



Bieda, bieda i raz jeszcze konińska władza

Dziś będzie tylko przeklejony tekst za Przeglądem Konińskim. Wyczerpuje on temat współczesnego Konina.


Kilkuosobowa kolejka ustawiła się przed… śmietnikiem stojącym przy jednym z marketów w Koninie. Po kolei wyjmowali z kontenera siatki z ziemniakami i owoce, które wcześniej wyrzuciły ekspedientki. Taki sposób pozbywania się przez sklepy żywności, nie jest – jak się okazuje – czymś wyjątkowym. (...)

Pozbyć się kłopotu
Kilka minut do zamknięcia jednego z marketów na Zatorzu. Przed stojącym obok kontenerem grupka osób. Ubrane w firmowe stroje ekspedientki wychodzą z wózkami. W środku siatki z ziemniakami, pomarańcze, jakieś opakowania. Wszystko ląduje w pojemnikach na odpadki. Pracownice sklepu odchodzą. Stojący w kolejce „klienci” jeden po drugim wyjmują ze śmieci siatki. Oglądają, wkładają do wcześniej przygotowanych dużych toreb i odchodzą!


– Wracałam wtedy z apteki – mówi nasza czytelniczka. – Chciałam wejść do tego sklepu, jednak już nie zdążyłam. Gdy wsiadałam do auta zobaczyłam widok, który nie tyle mnie zadziwił, co poruszył. W grupie stojącej przy śmietniku były osoby młode, a nawet rodziny z małymi dziećmi. Zastanawia mnie fakt, dlaczego pracownice sklepu po prostu nie wystawiły towaru przed drzwiami? Czy musiały je fizycznie wrzucać do kosza? Przecież widziały tych ludzi! (...)

źródło: http://www.przegladkoninski.pl/news/id/1651/Ludzie_stoja_w_kolejce_do_smietnika.html 

środa, 27 kwietnia 2016

Przegląd inwestycji konińskich (kwiecień '16)

Zapraszamy na nowy, co miesięczny cykl informacyjny, czyli przegląd najważniejszych inwestycji w Koninie. Ostatnio dzieje się w naszym mieście całkiem sporo. Zapraszamy do zapoznania się z tym, co obecnie jest w Koninie w budowie, planach i marzeniach.

W trzeciej dekadzie kwietnia otwarto w Koninie nowy hipermarket budowlany Leroy Merlin. Wg informacji prasowych nowy market stworzył ok. 140 miejsc pracy. Lokalni analitycy uspokajali, że nasze miasto jest przygotowane na takie zachwianie regionalnego rynku pracy. W mieście od kilku powstawały głównie same markety, więc lokalne społeczeństwo jest dobrze przygotowane do pracy w zawodzie kasjera, merchandisera oraz wózkowego na magazynie.

Jest już także decyzja w sprawie największej w ostatnich latach, konińskiej inwestycji rekreacyjnej, czyli paratramwaju wodnego, zbudowanego na rozkaz władz miejskich przez koniński PKS. Zwodowany na szybko w październiku ur. statek nie będzie jednak kursował po Warcie wzdłuż bulwarów, jak pierwotnie było to w planach, a docelowo ma ruszyć na Jezioro Pątnowskie. Sam tramwaj okazał się "niechcianym dzieckiem", którym na siłę obecnie ma się zaopiekować koniński MOSiR. Podobno największym problemem ma być jednak pojemność paratramwaju, który zabierać będzie raptem około 12 osób. To może uniemożliwić zakładane wcześniej wycieczki klasowe z konińskich szkół, wyprawiane na polecenie dyrekcji.

Ulicy Brunatnej, która miała być drogą dojazdową do terenów inwestycyjnych Konina, nadal nie ma, jednak miasto zapowiada ciężką walkę o odszkodowanie. Prezydent chce od hiszpańskiej firmy Coprosa ok. 15 mln złotych za niezrealizowanie zadania. Tym samym budowana od dłuższego czasu strefa inwestycyjna nadal pozostanie w budowie. Specjaliści dodają jednak, że nie ma pośpiechu, bowiem stopa bezrobocia nie przekroczyła jeszcze 15% w naszym mieście. Na dodatek nadal nie wiadomo, kto miałby się zająć poszukiwaniem inwestorów. Włodarze nieoficjalnie liczą jednak, że potencjalny inwestor sam znajdzie i zainteresuje się stroną gospodarka.konin.pl. To ten serwis ma być w Internecie wizytówką gospodarczą naszego miasta.

I na koniec sprawa Pociejewa, czyli geotermalny skarb Konina. Miasto i ratusz odwiedzili ostatnio Chińczycy z prowincji Tianjin. Podobno było im bardzo dobrze na naszej, konińskiej prowincji. Jak donosi lokalna, ostatnia w Koninie drukowana gazeta, są oni zainteresowani inwestycją na konińskiej wyspie. Pociejewo samoczynnie staje się konińską wyspą skarbów. Tylko złośliwi przypominają, że Chińczycy budowali już w Polsce autostrady. Optymiści przypominają jednak, że jeden z konińskich posłów przygotował kiedyś szkolenie z obsługi Chińczyków, więc ich inwestycja w Koninie powinna być tylko kwestią czasu.

niedziela, 24 kwietnia 2016

35 market w Koninie otwarty!

W sobotę 23 kwietnia odbyło się otwarcie hipermarketu budowlanego Leroy Merlin w Koninie. To już 35 z kolei sklep wielkopowierzchniowy w 75-tysięcznym mieście. Po mieście zaczęła nawet krążyć ironiczna nazwa miasta, określająca go jako"Marketystan". 

Sprawdziliśmy, ile marketów dokładnie jest w Koninie. Skupiliśmy się na sieciowych sklepach wielkopowierzchniowych, zlokalizowanych w wolnostojących budynkach handlowych z wyłączeniem mniejszych obiektów o charakterze ewidentnie osiedlowym (dla kilku ulic mieszkaniowych). Najwięcej mamy marketów z ofertą przede wszystkim spożywczą: Carrefour, E-Leclerc, Kaufland, Lidl x3, Netto x2, Tesco, Biedronka x6, Intermarche x2, Piotr i Paweł, PoloMarket x5 (nie wliczamy tu mniejszych sklepów osiedlowych, tylko te wolnostojące placówki). Liczba ta mogłaby być większa, jednakże nie wymieniamy tu również sklepów sieci np. Twój Market, Lewiatan czy wspomnianych wcześniej mniejszych obiektów PoloMarket. W segmencie DIY /niespożywczym mamy już w Koninie m.in. Castoramę, Bricomarche, Leroy Merlin, Jysk, market techniczny Grene oraz Centrum chińskie Q&Q (powstałe w miejscu wcześniejszego Bricomarche). Wcześniej istniał jeszcze market Nomi, ale wycofał się z Konina po upadku tej sieci handlowej. Wśród elektromarketów swoje placówki posiadają MediaMarkt, Neonet x2, Euro RTV AGD x2 oraz Media Expert. Kilka lat temu mieliśmy jeszcze placówki Avansu i MegaAvansu, ale również opuściły Konin po odsprzedaży tej firmy.

W Koninie i na obrzeżach funkcjonują 2 galerie handlowe: Galeria Nad Jeziorem o pow. prawie 22 tys. m2 (w tym Carrefour oraz Bricomarche) oraz park handlowy Ferio Konin o łącznej pow. ok. 45-50 tys m2 (w tym sama galeria ponad 35 tys. m2), w tym MediaMarkt, Jysk oraz Intermarche.

Czy to rzeczywiście jest Marketystan? 

wtorek, 19 kwietnia 2016

W Koninie będzie lepiej!

Niezależni eksperci firm doradczych szacują, że w Koninie w końcu będzie żyło się lepiej. Ich zdaniem, musi być lepiej, bo gorzej po prostu być już nie może. Ogromna stopa bezrobocia, brak perspektyw zatrudnienia, niski lub zerowy poziom znajomości obsługi potencjalnych inwestorów to kluczowe elementy rzutujące na standard życia w mieście. Ale zdaniem tych samych ekspertów, są obszary, w których mieszkańcy mogą czuć się wyróżnieni. To lista kampanijnych zapowiedzi i wyborczych obietnic. Procent tych bez pokrycia jest jednym z najwyższych w Wielkopolsce.

Czego to w Koninie już nie mieliśmy w projektach, czego nie mieliśmy w planach budowy. Lista zapowiedzianych inwestycji jest bardzo długa. Strefy inwestycyjnej nie ma do dzisiaj, a miasto nie potrafiło nawet dopilnować wykonania drogi dojazdowej. Szkoda, bo przecież przepadło tyle fabryk i zakładów, z którymi z pewnością prowadzono zażarte negocjacje odnośnie inwestycji w Koninie. Był też terminal kontenerowy, park naukowy i oczywiście inkubator przedsiębiorczości, którym realnie pochwalić się może nawet pobliski Turek. W Koninie wszystko pozostało w planach.

Nowego przebiegu drogi krajowej nr 25 nie doczeka się chyba nawet następne pokolenie Koninian. Wiadukt na ul. Wyzwolenia obiecywało już tylu samorządowców, że nie sposób wskazać, który był pierwszy. Podobnie jak i nowy dworzec, tunel czy zadaszenie na peronach. Tu trzeba jednak przyznać, że wprowadzono nowości na istniejącym dworcu, bowiem zamykają go na kłódkę po godzinie 22.00, podobnie zresztą jak w Cieninie Kościelnym. 

Obecnie w Koninie tematem numer jeden jest woda geotermalna i wyspa Pociejewo. Hala sportowa, baseny, hotele, centra konferencyjne i handlowe - inżynierowi wyliczają inwestycje sięgające setek milionów złotych, a miejscy specjaliści już przewidują zatrudnienie nawet 1200 osób osób. Do pełni szczęścia brakuje tylko jednego. Samych inwestorów.

Dlaczego w Koninie się nic nie udaje władzy lokalnej? Na to pytanie nie potrafi odpowiedzieć żaden z ekspertów. 

fot. zasoby Internetu


wtorek, 12 kwietnia 2016

Pozostał tylko przegląd...

Konińskie media nigdy nie miały łatwo, ale co niektórzy z pewnością pamiętają lepsze czasy. 3 rozgłośnie radiowe w Koninie "po rozłamie eteru", w tym Radio Konin, Radio 66 oraz Regionalne Radio My (RRM), kilka tytułów gazet, w tym oczywiście Przegląd Koniński, Głos Wielkopolski i Zagłębie, potem Życie Konina, Gazeta Poznańska z informacjami z Konina, czy Nowy Tygodnik Koniński. I regionalny portal konin.lm.pl, który kopiował aktualności ze strony Radia 66 jako pionier konińskiego Internetu. Dziś już nam niewiele zostało...

Po kilku/nastu latach reaktywowano Radio Konin, które na swoich falach reklamowało się jako bezczelnie lokalne. I to było to. Wcześniej Radio 66 zmieniło się w sieciówkę Planeta FM Konin i grali taki hity z satelity, że rzeczywiście nie wróżono im długiego żywota. Potem Planeta przeszła kolejny rebranding i stała się lokalną redakcją radia Zet Gold z Konina. A Radio Konin po wykupie przez niemiecki koncern zmieniło barwy na RMF Max oddział Konin i przestało być w zasadzie lokalne. W każdym razie trzeba się postarać, żeby usłyszeć tam jakiś lokalny program, inny niż zamawiana audycja burmistrza PKNa. Podobnie zresztą jak w Zet Gold, prędzej usłyszymy panią Milenkę spod Konina opowiadającą, jak kiedyś wyrabiała garnki niż informacje z samego miasta.

Oczywiście świat poszedł do przodu i rozwinął nam się Internet. Gdy pierwszą konkurencją dla portalu konin.lm.pl stał się portal wirtualnykonin.pl, mogliśmy ujrzeć w Koninie nawet billboardy z reklamą tego pierwszego! Szybko jednak portal wkonin.pl w skrócie stał się marionetkowy, a informacje tam lokowane niejednokrotnie miały podłoże polityczne. Co sprawniejsi szperacze, szybko zwietrzyli, że z portalem powiązana jest pewna grupa ludzi w Koninie. Portal konin.lm.pl stał się "elemem", czyli portalem już nie tylko dla Konina, ale dla Wielkopolski Wschodniej i Południowej. Pojawiły się nawet jakieś "podportale" w grupie (typu terazkonin.pl), które kopiowały newsy z głównej strony "elemu", ale np. tylko dotyczące samego Konina (nie miały długiego żywota). Na "elemie" swoją wyborczą kampanię prowadzi obecnie nasz prezydent, tj. zamawia "wywiady", które oznaczone są jako materiały promocyjne, z wyłączoną opcją dodania komentarza. Prezydent jest stałym klientem od czasu wyboru go po raz pierwszy przez Koninian, stąd na portalu nie ujrzeliśmy chyba jeszcze nigdy informacji przeciwko niemu. Karmiącej ręki się w końcu nie odpycha.

W międzyczasie powstały jakieś inne dziwaczne portale, które jednak z dziennikarstwem nie mają za wiele wspólnego, a aktualności tam pojawiające się pochodzą najczęściej ze stron policji, straży pożarnej czy innych organizacji i instytucji, publikujących swoje "wydarzenia" . Nie będziemy wspominać o stronie konin.pl, bo tam nawet przejazd pierwszego, mimo wszystko pustego, autobusu linii nr 71 w lasach pod Koninem okrzyknięty jest jako sukces "aglomeracji konińskiej".

Rynek gazetowy w Polsce niestety idzie ostro w dół, a wszystko to jest związane z powszechnym e-dostępem do informacji. Na konińskim placu boju pozostał jedynie Przegląd Koniński. Rozdawany za darmo przez właścicieli portalu lm.pl Kurier Koniński chyba upadł, w każdym razie nie było dawno żadnego nowego wydania. I pozostały przegląd, mimo bardzo pekaenowego charakteru (domyślamy się, że większość sprzedaży "robi" powiat), jako jedyny potrafi zachować trzeźwy ogląd tego, co się dzieje w Koninie. Porusza tematy drażliwe dla władzy, ujawnia przesłanki nepotyzmu, ogólnie potrafi czasami zachować trzeźwe spostrzeżenie na upadające miasto. Oczywiście nie zawsze, ale jednak. Np. w ostatnim numerze opisuje kwalifikacje nowego dyrektora żłobka w Koninie, która jest córką szefowej konińskiej oświaty.

Kiedy w Koninie media ożyją na prawdę? Czy kiedykolwiek się tego doczekamy?

czwartek, 31 marca 2016

Czerwony Pająk z Konina

Dziś wyjątkowo w formie małej refleksji. Po natknięciu się na ciekawie brzmiący tytuł jednego z polskich filmów sprzed roku. Czerwony Pająk. Od razu na myśl przyszło jedno - my też mamy przecież swojego Czerwonego Pająka w Koninie!

Wspomniany film Koszałki podobno traktuje o seryjnym mordercy z Krakowa. My tu na miejscu, w naszym własnym Koninie, także mamy swojego jadowitego pająka i na dodatek także czerwonego! To niewidoczna siła sprawcza, do tego seryjna, bo panującą przez co najmniej ostatnich 25 lat, która zabija wewnętrznie miasto. Taki nasz niewidzialny killer, który swoim zachowaniem doprowadza miasto do powolnej agonii. Do tego, że ludzie w obawie stąd uciekają, a Ci co wyjechali, nigdy tu nie wrócą.

Czerwony pająk w Koninie jak to pająki, również rozkłada swoją pajęczynę. Ta pajęczyna to m.in. syn najwyższego urzędnika w mieście, który dostał pracę w spółce publicznej, podległej ojcu, podczas, gdy ten "miał nawet nie wiedzieć, gdzie syn składa papiery". To nauczona córka, która ostatnio została dyrektorką placówki, podległej bezpośrednio swojej matce w centrali. To wakat na basenie, o którym komentarze na jednym z portalów mówiły, że był już obsadzony w momencie ogłoszenia konkursu. Do tego prawidłowo wskazywały personalnie zwycięzcę przed ogłoszeniem wyników. Taką pajęczynę można spotkać co rusz w całym mieście...

Są różne odmiany pająków, a sam pająk jest najliczniejszym rzędem wśród pajęczaków. Czerwony Pająk w Koninie był do niedawna także najliczniejszy. Jak długo jeszcze przetrwa?

wtorek, 29 marca 2016

Konińskie Truman Show

Spada bezrobocie! Z konińskiego urzędu dotarła do mediów pilna depesza, informująca, że stopa bezrobocia w mieście spadła do 11,1%! Tymczasem analitycy ds. HR ostrzegają, że tak lawinowy spadek bezrobotnych może zachwiać lokalnym rynkiem pracy. Przypomnijmy, na początku obecnego roku bezrobocie w Koninie oscylowało wokół 11,4%. Teraz zdaniem UP ma być mniejsze.

Specjaliści rynków pracy przestrzegają przed huraoptymizmem. Marzec rozpoczyna okres prac sezonowych, szczególnie atrakcyjnych w pracy w delegacji za granicą. W samym Koninie liczba bezrobotnych w styczniu 2016 wyniosła ponad 4047 osób, w lutym było już o 100 osób więcej, czyli dokładnie 4148 bezrobotnych. Mieszkańcy Konina sami są jednak winni. Długotrwale bezrobotnych Koninian w lutym było już ponad 2500 (tak wynika z danych dostępnych na stronach PUP). To ludzie, którzy jak widać nie zdecydowali się jeszcze na poszukanie pracy w innym miejscu w kraju lub za granicą. Ich wyjazd mógłby zdecydowanie poprawić statystyki lokalnego rynku pracy.

Ale to nie koniec dobrych wieści. Koninianie mają przecież jeszcze szansę na pracę w powstających nowych inwestycjach w regionie Wielkopolski i Kujaw. Fabryka VW pod Wrześnią nie zakończyła jeszcze procesu rekrutacji pracowników, a w Słupcy powstanie nowy zakład, który na początek zatrudni ponad 100 osób. Szykują się także nowe inwestycje z branży aluminiowej we Włocławku, którego położenie względem Konina jest zdecydowanie bliższe niż firm zlokalizowanych w Niemczech czy Francji.

źrodło: własne, LM.pl, pup.konin.pl

wtorek, 22 marca 2016

Intensywny rozwój biedy w Koninie

Konin stale się rozwija i to w różnych dziedzinach. Tym razem odnotowujemy coraz wyższe wskaźniki biedy ludzkiej. Można powiedzieć, że popularna bieda na dobre zagościła do naszego miasta. I jak pokazuje owocna praca lokalnego samorządu, szybko nie opuści naszego regionu.

Co świadczy o tak szybkim tempie rozwoju biedy? Zdaniem ekspertów, wskazuje na to wiele czynników. To na przykład okazjonalne, świąteczne zaproszenia prezydenta na rynek kołowy do wspólnego jedzenia, z którego bardzo często korzystają najubożsi. Stały się one już tradycją, np. przy Świętach Wielkanocnych, podczas których dziesiątki ubogich mogą się najeść za darmo na koszt miasta. To także wydatki na opiekę społeczną, które stanowią niemałą sumę w budżecie miasta. W ostatnim czasie otworzona została także nowa noclegownia dla bezdomnych, która zajęła miejsce zlikwidowanej Izby Wytrzeźwień. Przecinaniom wstęg nie było końca, ale już teraz wiadomo, że wkrótce i nowa noclegownia nie wystarczy na pokrycie lokalnych potrzeb w tym temacie. Ponadto, nie tak dawno powstały także nowe miejsca w mieszkaniach socjalnych w okolicach ulicy Nadrzecznej. Z drugiej strony, biedą pachnie także darmowa oferta kulturalna dla seniorów (imprezy sceniczne freeticketowe np. w Nowy Rok), którzy zapewne nigdy nie usłyszeliby muzyki poważnej za cenę 80 zł. Jak widać, władza umiejętnie dba o ubogich w Koninie.

Swego czasu na mieszkańców Wałbrzycha mówiło się Biedaszyby. Jak będziemy mogli siebie nazywać już teraz lub wkrótce? Biedapekaeny?


piątek, 11 marca 2016

Dni Koniowe

Do dzisiaj można składać propozycję na nazwę oraz logo największej w regionie imprezy powiatowo-gminnej, czyli po prostu Dni Konina. Konkurs ma formułę otwartą i jest organizowany przez Wydział Kultury, Turystyki i Sportu. 

Konin ma już jedno logo - to miejskie. Wg donosów prasowych, kosztowało ono ponad 54 000 zł i zostało przygotowane przez Fundację Inicjatyw Menedżerskich z Lublina. To szaro-czerwony napis KONin, który idealnie oddaje charakter miasta. Kolor szary przypomina o przemijaniu, co jest ważne w kontekście starzejącego się społeczeństwa Konina. Kolor czerwony podkreśla, że władzę samorządową w mieście od ponad 25 lat po transformacji sprawuje lewica, mająca swoje korzenie w PRLu. Zapis graficzny, łudzący podobno do logo Poznania, pokazuje bliskość Konina do stolicy Wielkopolski, co jest niezwykle ważne dla ludzi codziennie dojeżdżających do pracy w Poznaniu. Hasło pod logiem "witaj!" nie ma raczej swojego znaczenia i przyjmujemy, że po prostu nic innego tam nie pasowało autorom.

Teraz również Dni Konina mają mieć swoją nazwę i logo. Zadanie nie jest jednak łatwe, bowiem impreza ta nie ma większych kulturowych tradycji. To najczęściej dwudniowy spęd towarzysko-rekreacyjny, podczas którego odbywają się liczne wiece kulinarno-artystyczne. Szczególnie popularne są gotowanie garu zupy dla wszystkich, głośne występy orkiestry dętej z kopalni, a także liczne pokazy sportowe, w tym wyskoki koni przez przeszkody. Główną atrakcją jest jednak zawsze bezpłatny koncert gwiazdy na amfiteatrze, na który przyjeżdżają także Pekaeny.

Nagroda w konkursie dla zwycięzcy to 1000 zł, co patrząc chociażby na koszt loga miejskiego, pozwoli  miastu zaoszczędzić dodatkowe środki, chociażby na premię urzędników w grudniu. Już w zeszłym roku wielu z nich skarżyło się na niższą premię przed świętami w stosunku do lat poprzednich.

My również zapytaliśmy mieszkańców o ich propozycje na nazwę. Wśród najlepszych odpowiedzi, wybraliśmy takie nazwy jak "Święto Wielkiego Konia", "Konińskie spotkania z zabawą i wodą ognistą", "Śladem Bursztynowego Szlaku i Napoju" czy "Festiwal KONINanale".

poniedziałek, 7 marca 2016

Budżet przejadany

Budżet Konina na rok 2016 wyniósł 389 738 004 zł, czyli w skrócie niecałe 390 milionów PLN (uwaga mieszkańcy powiatu: nie mylić z PKN!). Suma całkiem pokaźna, biorąc do porównania budżet na 2016 rok Leszna (ok. 301 mln), Piły (ok. 272 mln), Gniezna (ok. 232 mln), Ostrowa Wlkp. (ok. 212 mln) czy nawet większego o jedną trzecią Kalisza (ok. 491 mln). Dlaczego mając do dyspozycji takie proporcje budżetowe na tle innych miast, w Koninie nie powstaje (i w poprzednich latach nie powstało) nic ciekawego dla mieszkańców?

Odpowiedź może być tylko jedna. Koniński budżet musi być zwyczajnie przejadany? Miasto na każdym kroku trąca ruderami z PRLu, a polityka inwestycji sprowadza się do remontu chodników. Nie ma w Koninie normalnego dworca PKS ani jakiegokolwiek centrum obsługi pasażerów komunikacji miejskiej. Nie ma w Koninie żadnej nowoczesnej hali sportowo-widowiskowej, a jedyna arena sportowa z prawdziwego zdarzenia pamięta czasy długich kolejek w sklepach. Nie ma też normalnego stadionu, z trybuną krytą dla widzów czy oświetleniem, a wystarczy powiedzieć, że ten obecny powstawał w czynie społecznym PRL. Nie ma normalnego aquaparku na miarę 2016 roku. Nie ma żadnej strefy inwestycyjnej, a bo po co ona w Koninie, skoro i tak tu nie ma inwestorów. Nie ma teatru miejskiego ani filharmonii, którą przecież zapowiadała kiedyś władza. Nie buduje się nowych szkół ani uczelni. Nie ma inwestycji w infrastrukturę związaną z ochroną zdrowia. Nie ma żadnych nowych parków miejskich, ani nawet nie pokuszono się o budowę/rozbudowę parku zoologicznego. Nie poszerza się w końcu dróg miejskich, które zaprojektowane w latach 60-70 nie przewidywały, że np. na Wyszyńskiego w godzinie popołudniowej łańcuch pojazdów będzie liczyć kilkadziesiąt sztuk w jednym ciągu na jednopasmowej drodze. I pewnie tak dalej można byłoby długo wymieniać.

Za to mamy rozbudowaną administrację publiczną, której koszt zatrudnienia to ponad 31,5 mln złotych, czyli ponad 8% budżetu. I to jest to! To jest właśnie konińskie!

czwartek, 3 marca 2016

Konin znowu liderem!

Miasto Konin po raz kolejny zwyciężyło w rankingu wielkopolskich miast! Ponownie zajęliśmy pierwsze miejsce, jeśli chodzi o stopę bezrobocia rejestrowego.To absolutny rekord wśród wszystkich byłych miast wojewódzkich w regionie Wielkopolski.

Według danych WUP, w grudniu 2015 bezrobocie rejestrowe w Koninie wyniosło 11,2%. Trzeba dodać, że zostawiliśmy daleko w tyle swoich rywali - dla przykładu stopa bezrobocia w Kaliszu wyniosła tylko 5,4%, w Lesznie 5,7%, a w Poznaniu raptem 2,4%. Jak mówią eksperci, wynik mógłby być jeszcze lepszy, gdyby nie fakt, że wiele osób pracujących w Poznaniu, Warszawie czy Łodzi jest jeszcze zameldowanych w Koninie. Podobnie jest w powiecie konińskim. Tutaj również otwieramy czołówkę tabeli z dorobkiem ponad 15%.

Na pierwsze miejsce pracowano w Koninie jednak bardzo długo. Wszyscy prezydenci miasta od czasów transformacji (było ich dwóch) dołożyli wszelkich starań, aby stworzyć warunki do inwestycji przekładających się na miejsca pracy. W ręce miasta trafiały po kolei Oskard, Energetyk, Gosławice czy nawet PKS Konin. Sprzedano również działki pod nowe markety. Przez jakiś czas funkcjonowała także w Internecie strefa pod wdzięczną nazwą "Tania energia". Energia pokoleń.

Jak pokazują prognozy, niebawem Konin może poprawić swój wynik. Głośno jest cały czas o zawirowaniach kadrowych w konińskich elektrowniach. Radni miasta jednak  solidarnie milczą od początku kadencji i żaden z nich nawet się głośno nie zająknął, że w Koninie nie ma pracy.

sobota, 27 lutego 2016

Wszystko w rodzinie

Wczoraj, na scenie głównej i jedynej, Konińskiego Domu Kultury rozdano Złote Konie. To statuetki, które w swojej postaci przypominają hollywoodzkie Oscary i rzeczywiście są do nich podobne, ale przede wszystkim są one lokalnie prestiżowym wyróżnieniem dla konińskiego biznesu. W Koninie jednak zamiast czerwonych dywanów, obecni są czerwoni baronowie, ale atmosfera i tak zawsze jest niezwykle kameralna.

To już 19 taka uroczystość, ale jako biznesowa gala odbywała się po raz czwarty. Licznie zgromadzona publiczność, w tym głównie przedstawiciele konińskiej władzy oraz dobrowolnie niezmuszeni pracownicy urzędu miejskiego, mogli poznać, kogo kapituła konkursowa wyróżniła w tym roku. O tym, że koniński biznes trzyma się dobrze nie trzeba nikogo przekonywać. Najwyższe bezrobocie wśród miast w Wielkopolsce i kapitalistyczny rynek pracy sprawiają, że lokalni przedsiębiorcy z roku na rok odnotowują co raz lepsze wyniki.

W kategorii mikroprzedsiębiorstwa wyróżnienie otrzymała Restauracja Italia. Wśród małych i średnich firm wygrało przedsiębiorstwo Electric. Statuetki dla sponsorów roku otrzymał Transpolarny oraz Leroy Merlin. Publiczność szczególnie długo oklaskiwała tych drugich, bowiem otrzymali nagrodę, mimo iż nie zdążyli jeszcze nawet otworzyć swojego sklepu w Koninie. Nie mówiąc już o tym, że trochę przedłużyła się przebudowa ulicy Spółdzielców, przy której powstaje placówka konińskiej firmy. Człowiekiem roku został Wojciech Pluta, właściciel Konimpexu, obecnie chyba najbogatszy Koninianin w popularnym rankingu Wprost. Konimpex w Koninie posiada jedynie siedzibę, ale jest niezwykle aktywny na konińskim rynku pracy, oferując możliwość zdobycia pierwszego doświadczenia zawodowego i podniesienie kwalifikacji dla osób ze znajomością języka angielskiego i rosyjskiego. Sam właściciel po wręczeniu nagrody szybko przyznał: Jeśli komuś pomogłem to dzięki mojej córce. 

Na gali obecnych było wiele znamienitych osób. Pierwsze kilka rzędów zajętych było tradycyjnie przez konińskich samorządowców. Imprezę poprowadził znany ze swoich żartów, showman, celebryta i wodzirej, Piotr Bałtroczyk.


piątek, 19 lutego 2016

Beton trzyma się mocno

Większość bloków z wielkiej płyty w Koninie została już zmodernizowana. Zostały tylko pojedyncze przypadki, w których termoelewacja będzie wykonywana w najbliższej przyszłości. Nadchodząca wiosna zwiastuje rozpoczęcie prac remontowych w tym segmencie budownictwa.

Najwięcej budownictwa z wielkiej płyty znajduje się w Koninie na osiedlach IV, V, Zakolu oraz Zatorzu. Odrestaurowane bloki nie przypominają jednak już o swoim ponad 30-letnim, a nawet 40-letnim wieku. Zdaniem wielu ekspertów, beton w Koninie trzyma się bardzo dobrze, nie ma więc obaw o przyszłość miasta.

Kolorowe bloki podobają się również mieszkańcom. Szczególnie na Zatorzu, spacer osiedlowymi alejkami to frajda nie tylko dla najmłodszych. Dominują tu najnowsze trendy mody w miejskiej architekturze. Mamy tu uspokajający róż pomieszany z popularnymi odcieniami czerwieni, pastelowy seledyn w domieszce egzotycznej pomarańczy czy pstrokatą zieleń uzupełnioną jaśnistym błękitem oceanu. Kolory elewacji oraz jej wzory są dobrane w taki sposób, aby mieszkańcy mogli znaleźć ukojenie w domowym zaciszu "własnego M". Szczególnie piorunujące wrażenie sprawiają budynki z minimum 5 różnymi kolorami elewacji jednocześnie. Zdaniem fachowców, to najnowszy szyk w budownictwie wielorodzinnym.

Również turyści podróżujący przez Konin zwracają uwagę na odrestaurowane wieżowce i bloki mieszkalne. Ich zdaniem, barwne, osiedlowe termoizolacje mogą się stać swoistą wizytówką miasta.


środa, 17 lutego 2016

Nowa inwestycja w Marantowie!

Tereny w przemysłowej części Konina doczekają się w końcu nowej inwestycji. To kolejny niewątpliwy sukces miasta i jego samorządowców. Choć nikt nie chce oficjalnie uchylić nawet rąbka tajemnicy, najprawdopodobniej obsługą inwestycji zajmie się znana, konińska firma PGKM Sp. z o.o.

W ramach całego projektu, przygotowany zostanie w Marantowie kilkuhektarowy plac pod nowy cmentarz komunalny. Szacuje się, że inwestycja przyniesie co najmniej kilkanaście nowych miejsc pracy. Już teraz władze zapewniają, że w związku z inwestycją wzrośnie zapotrzebowanie lokalnego rynku pracy na takie zawody jako hurtownik zniczowy czy kwiaciarz doniczkowy. Jak twierdzi nasz anonimowy rozmówca z magistratu, z uwagi na to, że przyrost naturalny w Koninie w ostatnich latach jest  za każdym razem ujemny, inwestycja ma charakter niezwykle przyszłościowy. Zresztą już teraz, prognozy demograficzne dla Konina, zwłaszcza przy obecnej polityce władz miasta, wyraźnie dowodzą, że nowa inwestycja będzie długo służyć mieszkańcom, szczególnie tym starzejącym się.

Co zdecydowało o wyborze tego miejsca pod inwestycję? Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że to dogodna lokalizacja, w pobliżu planowanego, nowego przebiegu drogi DK25 oraz zapotrzebowanie lokalnego rynku funeralnego. Obecnie pozostaje jedynie czekać na wykup przez miasto gruntów od ARR oraz uregulowanie kwestii własnościowych z Lasami Państwowymi i można wbijać pierwszą łopatę!

piątek, 5 lutego 2016

Bulwary ożyją?

Jest szansa na ożywienie konińskich bulwarów. W tłusty czwartek otworzono tam kolejną pizzerię w naszym mieście. Będzie wyjątkowa, zresztą jak każdy tego typu lokal w Koninie. Jeśli dobrze liczymy, to 23 pizzeria w samym mieście. Więcej w Koninie jest tylko aptek i banków.

Bulwary w Koninie mają już ugruntowaną renomę wśród mieszkańców miasta. Najpierw przygotowano tam przystanek dla wodniaków niezgodnie z prądem rzecznym. Potem otworzono toalety publiczne za kwotę około miliona złotych z przyjemnym podjazdem dla niepełnosprawnych. Następnie powstało tam centrum informacji miejskiej, gdzie można za pomocą komputera i Internetu sprawdzić repertuar konińskich kin, a w planach jest nawet kursowanie tramwaju wodnego, o ile do wiosny pierwszy egzemplarz nie rozpadnie się do reszty u konstruktorów. Teraz w końcu ciekawa oferta kulinarna, która z pewnością zaspokoi wyszukane podniebienia Koninian. Warto dodać, że po upadku lokalu "Vespa Trattoria", w tej części miasta nie ma żadnej pizzerii.

Na otwarcie lokalu przyjechał nawet prawdziwy Włoch, który zaproszonym gościom, głównie przedstawicielom samorządowym, serwował prawdziwe specjały z dalekiej Italli. Przybyli gości mogli poprosić go nawet o autograf. Pizzeria na bulwarach będzie 6 lokalem tej sieci w Polsce, swoje punkty posiada również w Kaliszu, Ostrowie Wielkopolskim, Poznaniu i Wrocławiu.