poniedziałek, 30 maja 2016

27 maja - koniński dzień pracy

Tradycyjnie niemal w połowie roku, konińscy urzędnicy dostali kolejne premie! Łącznie ponad 550 000 złotych! Wszystko z okazji przypadającego 27 maja Dnia Samorządowca. Nowością rozdawniczą w tym roku jest to, że pieniądze otrzymali też "stażyści" zatrudnieni przez okres mniej niż roku. Nie wiadomo jednak, czy i ile pieniędzy przeznaczono w miejskich spółkach na nagrody dla zatrudnionych tam fachowców i specjalistów.

Mimo iż nagrody pieniężne w konińskim magistracie z publicznych pieniędzy są przyznawane dość często i wielokrotnie analitycy wyboczy wskazują, że jest to jeden z etapów "kupienia" sobie głosów wyborczych na przyszłość (w końcu klasa urzędnicza w Koninie to kilkaset głosów), to dopiero w tym roku sprawa nabrała medialnych rumieńców.

Naturalnie zrodziło się pytanie, za co się premiowani urzędnicy? Czy za to, że bezrobocie w Koninie jest tak drastycznie wysokie, a w urzędzie nie ma nawet ani jednej osoby, która potrafiłaby zainteresować potencjalnych inwestorów, tworzących miejsca pracy? Czy za to, że miasto przez ostatnich parę lat nie potrafiło nawet przygotować terenów inwestycyjnych, rosła na nich kukurydza, a teraz nie ma nawet drogi dojazdowej, bo nie przypilnowano tego na czas? Czy za promocję gospodarczą Konina, której stan idealnie oddaje mizerna wizytówka pod adresem gospodarka.konin.pl? Czy za ten niesamowity rozwój infrastruktury miejskiej, ograniczony do pudrowania obiektów powstałych w czasach PRL? Też nie? To może za remonty remontów, czyli wieczne poprawianie świeżo co wyremontowanych dróg i mostów w Koninie? Też nie? To może za propetenckie podejście urzędu i pracę do g. 15.30, zamiast chociażby popołudniowego dyżuru, choćby w jeden dzień tygodnia, dla tych co pracują w sektorze prywatnym i kończą pracę np. dopiero o g. 17?

Miały być wielkie "kuchenne" rewolucje w urzędzie, zapowiedziane przez prezydenta. Skończyło się medialnym zastraszaniem, a miasto dalej w pocie czoła urzędników realizuje typową dla Konina od wielu lat, strategię "remontu chodników". Wydawać pieniądze potrafi każdy. Sztuką jest je inwestować, aby miasto miało z tego pożytek.