Demografia

Dane demograficzne i prognozy na przyszłość są zatrważające. W przeciągu ostatnich ponad 15 lat, począwszy od 2000 roku Konin wyludnił się o prawie 10% swoich mieszkańców. W 2000 roku w mieście zameldowanych było 83 517 osób, podczas gdy w 2015 roku liczba ta spadła do 75 947, w tym prawie 2000 osób zameldowanych tymczasowo.

"Ładne chodniki" w Koninie
Oczywiście, specjaliści wszelkiej maści, wyludnianie się Konina tłumaczą różnego typu względami, od starzenia się społeczeństwa, przez emigrację szkolną, perspektywy rozwoju, czynniki ekonomiczne aż do zatrucia środowiska. Ale główny powód regresji miasta jest po prostu jeden - to gospodarcza stagnacja, powodująca drastyczny wzrost bezrobocia i obniżenie konkurencyjności stanowisk pracy na lokalnym rynku, relatywnie do innych miejsc w Polsce. Tak jak kiedyś ludzie przybywali do Konina, bo była tutaj atrakcyjna praca i szansa na wygodne życie w bloku z ciepłą wodą i grzejnikiem, tak teraz, gdy nie ma już pracy, po prostu uciekają. Tylko ślepa władza w Koninie tego nie potrafi pojąć, a kolejni gospodarze miasta od 1990 roku zamiast skupić się na tworzeniu nowych miejsc pracy, realizują co roku politykę "remontu chodników".

Według prognoz GUS, w roku 2030 Konin będzie liczył już tylko 67 tysięcy mieszkańców. To tylko prognozy, które optymistycznie przewidują, że węgla brunatnego wystarczy do 2035 roku. W rzeczywistości patrząc obiektywnie na obecny stan migracji ukrytej (nieewidencjonowanej w danych urzędowych), taką liczbę mieszkańców Konin może "osiągnąć" znacznie wcześniej.

Jeszcze bardziej przerażająca jest wizja 2050 roku. Według przewidywań GUS, Konin będzie miastem, który straci największą procentowo liczbę mieszkańców wśród wszystkich miast w Polsce! W stosunku do roku 2014, ludność Konina zmniejszy się o 40%! A to może oznaczać, że liczba mieszkańców spadnie do... około 44 tysięcy. To są fakty, które od dobrych kilku lat są totalnie ignorowane przez konińską władzę. Kiedy to się w końcu zmieni?