wtorek, 23 sierpnia 2016

Konin Koninowi i Koninianom

Od lat 60-tych, Konin przyciągał nowych mieszkańców. Nowe miejsca pracy, kolorowe osiedla z bieżącą wodą, ciepło z grzejnika, dostęp do prądu, chleb nie ze sklepowozu, a do tego nawet własne WC! To wszystko kusiło do przybycia i osiedlenia się w nowoczesnym Koninie, choćby przyszło mieszkać nawet na 30 metrach kwadratowych, a kury tylko na balkonie chować. Od dawien dawna, to już nieaktualne.

Konin wyludnia się w zastraszającym tempie. Przez ostatnie 16 lat stracił ponad 10 tys. mieszkańców  i dziś liczy nieco ponad 73 tys. obywateli. Analitycy są zgodni, że miasto z końcem lat 90-tych utraciło swoje znaczenie i prestiż, a kolejne władze zamykając oczy, udawały, że nie widzą problemu. Świat poszedł do przodu, a piramida ludzkich potrzeb zmieniła się w jeszcze szybszym tempie. To co kiedyś było marzeniem, dziś jest dostępne na wyciągnięcie ręki. W Koninie czas się zatrzymał, a miasto od wielu lat nie nadąża za pragnieniami nawet już osiedlonych mieszkańców, co dopiero pomyśleć o nowych.

To jednak nie wina postępującego czasu. To także nie wina mieszkańców, z których zdecydowania większość to niestety starzejące się społeczeństwo. To również chyba nie wina państwowych molochów gospodarczych, które i tak zbyt długo wytrzymywały okres przemiany gospodarczej. To zatem czyja to wina? W Koninie niczyja.